Orzechowe kwiatki

I po śniegu :(. Tyle, że Melania zdążyła zrobić bałwana z dziadkiem. Na drugi dzień bałwanek wyglądał jakby kukał kto wjeżdża przez bramę, potem już leżał a dziś mamy mała powódź na ogródku (fotek brak - nawet nie chciało mi się na zewnątrz wyjść).
Dziś miałam małe przygotowania do balu - drobne elementy stroju - czułki i skrzydła - Melania zażyczyła sobie być motylkiem (w tym roku przynajmniej trzymała się swej opcji - w zeszłym na dwa dni przed imprezą zmieniła zdanie). Fotki całości niestety nie zrobiłam.
A na zakończenia dnia piekłam ciasteczka (blog staje się ciasteczkowy ;), ale jakoś nic innego ostatnio nie robię. Zamieniam się w miśka co by tylko spał - i zasypiam z dzieciakami, a jak uda mi się je przetrzymać to trzeba zająć się pracą u podstaw, a kto by tam opisywał sprzątanie i cerowanie) A oto ciasteczka - jeszcze prawie ciepłe :)

A oto przepis na kwiatki orzechowo-czekoladowe (z książki "Słodkości i słodycze" A. Zecchini):
- 100g prażonych orzechów laskowych (ja nie uprażyłam - zapomniałam)
- 200g mąki z proszkiem do pieczenia (dałam 1 łyżeczkę proszku)
- 100g cukry
- 100g masła (u mnie margaryna bezmleczna)
- 2 jajka
- 1-2 krople aromatu orzechowego (niekoniecznie)
- 1 łyżka kakao

Drobno mielimy orzechy laskowe (ja zrobiłam to blenderem). Mieszamy ze sobą w misce mąkę, cukier i masło do uzyskania konsystencji kruszonki. Dodajemy jajka, ew. aromat orzechowy i zmielone orzechy. Mieszamy tak długo aż powstanie kleiste ciasto. Dzielimy je na pół. Dodajemy 1 łyżkę kakao do jednej porcji ciasta i dokładnie mieszamy. Każdą porcję ciasta rolujemy w kiełbaskę, zawijamy w folię spożywczą i wkładamy do lodówki na 30 minut. Aby przygotować ciastka, rozwijamy ciasto z folii, kroimy na cienkie kawałki o grubości 5mm i formujemy z nich kwiatki, przy czym płatki powinny być zrobione z jednego rodzaju ciasta, a środek z drugiego. Układamy kwiatki na blasze wyłożonej pergaminem i wstawiamy na 12 minut do piekarnika rozgrzanego uprzednio do temperatury 180 stopni (na termoobieg 160, ale trzymałam z 15 minut bo nie rozgrzewałam piekarnika). Czekamy 1-2 minuty, aż ciastka ostygną, zanim zdejmiemy je z blachy.

Ciasteczka pięknie pachną orzechami :) Musiałam się opanować aby nie zacząć jeść bo dzieciaki by nie miały ciastek na jutro.
Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny i komentarze :)

Komentarze

  1. oj kto u mnie zmieli e orzeczhy??
    Jak znajdę chętnego to skorzystam z przepisu.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wygląją przepysznie! I pewnie tak też smakują...
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty