Gdzie można znaleźć śnieg w końcu maja?
No nareszcie się dorwałam do kompa - jak się dorwę gdy dzieciaki nie śpią to mnie wykurzą albo zaleją falą pytań kiedy im włączę gry albo bajki. No i nareszcie kończy się weekend - oj dali mi czadu przez te dwa dni. Mam wrażenie, że im bardziej jestem chora (znowu zatoki mnie zaatakowały - po raz 3) i im bardziej bym chciała zażyć trochę ciszy i spokoju bo głowa pęka tym bardziej oni się nie słuchają i robią sobie na złość a potem wrzeszczą i wzywają mnie na pomoc. Choć z drugiej strony szkoda, że weekend się kończy bo znowu trzeba do pracy wstać a ostatnio jakoś nie bardzo mam chęci. Mam nadzieję, że to tylko wpływ pogody i ten nastrój mi przejdzie. W końcu ile może padać. Czas się w końcu zabrać za ogródek :) Udało mi się troszkę chwastów pousuwać i powyrywać kwiaty, za które już od roku się zabieram - no ale z maludami (zwłaszcza z Szymonem) nie bardzo było to możliwe - ciągle trzeba było pilnować albo ładowali się na ręce. A w tym roku już można coś zdziałać :)
Ponieważ czas się kłaść - jutro do pracy - to mała fotorelacja z pobytu w Kotlinie Kłodzkiej. Oczywiście padało, ale udało się coś dzieciakom pokazać. Melanii się podobało chodzenie po górkach zamiast dnia dziecka w przedszkolu (a najlepsze jak wróciliśmy okazało się, że Dzień dziecka przesunięto na poniedziałek z powodu pogody).
Pierwszy dzień - Kopalnia Złota w Złotym Stoku (niestety większość fotek kiepskiej jakości:
Dupochlast
Wejście do kopalni
Piec do wytopu złota
Wejście do Sztolni Czarnej a w niej po zejściu 25m w dół kręcąc się po schodach w jedną stronę można zobaczyć podziemny wodospad
Wodospad jest zasilany głównie wodami opadowymi - czyli dobrze, że padało ;)
Aby wyjść na zewnątrz na szczęście nie trzeba wchodzić po tych kręconych schodach tylko wyjeżdża się kolejką (Szymek nie chciał opuścić peronu po przejażdżce - chciał znowu jechać).
Drugi dzień - zdobywaliśmy Szczeliniec i Błędne Skały


Na szczycie mały posiłek - należał się :) Dzieciaki zadziwiająco dzielnie pokonały same całą drogę.

Powoli schodzimy do Diabelskiej Kuchni a tam czekała na nas niespodzianka
ŚNIEG (pieklo zamarzło chyba ;) )
Droga z Diabelskiej Kuchni do Piekiełka
Piekiełko -a na jego dnie - woda. Piekiełko ma 25m głębokości - mogłam sobie naocznie zobaczyć jak głęboko schodziłam aby obejrzeć podziemny wodospad.
Jesteśmy w Niebie :)
Momentami było ślisko i błotnisto

Dzieciaki bez problemu a rodzice po kolanach :)
Kwoka
Tu było przyjemnie ciepło
a za chwilkę na tarasie widkowym nas wywiało
i zaczynamy zejście
cały czas w dół

Po zejściu odwiedziliśmy jeszcze kilka dinozaurów, które zamieszkału u podnóża Szczelińca. Dzieciaki dostały po gofrze Melania i Tymon z bitą śmietaną (Tymon zjadł tylko śmietanę) a Szymon z dżemem. Panie nie żałowały tych dodatków :) Jak wsiadalisśmy do samochodu zaczynało kropić.
Trzeciego dnia głównie padało więc siedzieliśmy a w większości spaliśmy w domku. W dniu powrotu zachaczyliśmy jeszcze o Polanicę Zdrój - chciałam aby Melania zobaczyła jak wygląda gdy nie ma śniegu (była zimą na nartach z dziadkiem) I o dziwo przypomniała sobie, że była w parku zdrojowym. Dzieciaki zainteresowały tylko fontanny, ale i one nie były w stanie przebić karmienia gołębi (na drugi raz kupię bagietkę)



Szymuś to gonił nawet za kosem aby mu dać kawałek bułki, ale kos uparcie odmawiał...
Pozdrawiam i życzę słonka :)





Fajne ma dzieciaczki:)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, ale dają popalić od czasu do czasu
Usuń